sobota, 17 stycznia 2015

5-epilog



-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Wiesz nie pamiętam za dużo, ale mi się przypomni. Daleko jeszcze?-mała dziewczynka od kilku godzin zadawała swojemu ojcu masę pytań.
-Już jesteśmy.-odpowiedział sztucznie się uśmiechając. Miał wiele obaw związanych z tym spotkaniem. Nie wiedział jaki jest stan psychiczny jego żony. Nie widział już jednak odwrotu. Najważniejsza kobieta jego życia, czyli mała Matylda była w stanie ogromnej euforii z powodu spotkania z matką, nie mógł jej tego odebrać.


"Dokładnie taka jak ją sobie wyobrażałam. Uśmiechnięta i z oczami Andrzeja. Nie widziałam jej masę czasu, ale miłość do dziecka nigdy nie wygasa. Ponad godzinę spędziła w moich objęciach. 
Porozmawiałam z Andrzejem, szczerze, bez zbędnych wyrzutów. Elżbieta miała rację, to moja własna matka oddała mnie do ośrodka, nie on. Jednak gdyby nie to jak się zachował nic podobnego nie miałoby miejsca. Chyba z upływem czasu się zmienił. Matylda go strasznie kocha i nie dostrzega w nim najmnijeszej wady. Zgodził się zabrać mnie do domu, a ja postanowiłam mu wybaczyć."


Perspektywa Matyldy 

"Teraz oprócz taty mam również mamę. Piękną, uśmiechniętą i taką, która mnie kocha, taką o jakiej zawsze marzyłam. Za kilka miesięcy nie będę już tą małą Matyldą, bo będę mieć rodzeństwo, stanę się starszą siostrą i to w dodatku podwójnie-będzie i brat i siostra. W szkole każdy mi tego zazdrości. Rok  po tym jak mama do Nas wróciła wyprowadziliśmy się do Włoch. Tato gra tutaj w klubie, mama zajmuje się mną i niedługo też moim rodzeństwem. Babcia Krysia obraziła się na mamę i tatę potwornie i nawet do Nas nie dzwoni, cóż..może kiedyś wróci do Nas tak jak zrobiła to mama. Mimo tego jesteśmy szczęśliwi i będziemy już na zawsze, a moi rodzice nie zagubią się po raz drugi."



Chyba nieco zaskoczyłam Was, że to już koniec, ale mam nadzieję, że chociaż troszkę Wam się tu podobało. Dla tych, którzy znoszą moją twórczość mam raczej dobrą wiadomość, bo już jestem w trakcie tworzenia nowego opowiadania, a dla tych którzy mają mnie dość-złą, bo jeszcze trochę na bloggerze mnie pooglądają. 
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze dodane pod tym opowiadaniem. Były ogormną motywacją do daleszego działania. :) Jesteście kochani :*

Zapraszam na opowiadanie o Zbyszku Bartmanie:
http://flames-of-lovee.blogspot.com/